Przyniosę deser” – powiedziałem. „Wiem, że nikt nie ma apetytu. Ale mama zawsze kazała mi zjeść coś słodkiego, kiedy jestem zdenerwowany. To pomaga opanować nerwy. Może ciasto czekoladowe i lody?”

Ciasto czekoladowe na blacie | Źródło: Midjourney
„Mamo” – westchnął Ryan, patrząc na mnie.
Mój syn spojrzał na mnie przez chwilę, po czym powoli skinął głową.
„Okej, to jest deser.”
Pokroiłam ciasto, wyobrażając sobie, że uwalniam frustrację. Potem podzieliłam lody na miseczki.
Kiedy wróciłem, dzieci nadal były w tym samym miejscu.
Siedziałem naprzeciwko nich na krześle i po prostu patrzyłem.
Noc była długa. Zbyt długa. A teraz, wreszcie, po prostu siedzieliśmy. Gniew wypalił się, pozostawiając jedynie wyczerpanie i tlące się resztki tego, co było.
Ryan gwałtownie westchnął, przerywając ciszę.
„Myślę, że zastanawiasz się, dlaczego nigdy nie pokazałem ci jego zdjęcia.”

Zrozpaczony młody mężczyzna trzymający się za głowę | Źródło: Midjourney
Sophie nie odpowiedziała od razu. Wpatrywała się w podłogę, czekając.
Ryan parsknął suchym śmiechem i pokręcił głową.
„Nigdy nie byłem z nim blisko” – przyznał. „Nie do końca. Był tam, oczywiście. Ale zawsze pracował, zawsze podróżował, zawsze był… gdzie indziej. Już dawno przestałem się po nim czegokolwiek spodziewać”.
Zatrzymał się na chwilę i wziął swój kawałek ciasta.
„Chyba dlatego nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby pokazać ci zdjęcie. Był po prostu… imieniem, a nie obecnością”.
ciąg dalszy na następnej stronie
