Jeśli jesteś jedną z milionów osób przyjmujących codziennie leki na nadciśnienie, nowe badanie przeprowadzone na Uniwersytecie Columbia ma przesłanie, które z pewnością Cię zainteresuje. Naukowcy przyjrzeli się bliżej chlortalidonowi, lekowi cieszącemu się od dawna zaufaniem, i odkryli, że może on wiązać się z większym ryzykiem niż podobny, powszechnie stosowany lek. Te nowe informacje podkreślają wagę zrozumienia leczenia i szczerych rozmów z lekarzem.
Nadciśnienie tętnicze to poważny stan, w którym siła nacisku krwi na ściany tętnic jest stale zbyt duża. Z czasem może to uszkodzić serce, mózg i nerki. Aby temu zaradzić, lekarze często przepisują leki moczopędne, zwane również „tabletkami na odwodnienie”, które pomagają organizmowi pozbyć się nadmiaru soli i wody, obniżając ciśnienie krwi. Przez lata chlortalidon był często stosowanym lekiem, ale nowe badania sugerują, że nadszedł czas, aby przyjrzeć mu się ponownie.
Najważniejsze wnioski
W obszernym badaniu porównano dwa popularne leki na nadciśnienie: chlortalidon i hydrochlorotiazyd.
Pacjenci przyjmujący chlortalidon byli trzy razy bardziej narażeni na wystąpienie niskiego poziomu potasu, potencjalnie poważnego działania niepożądanego.
Oba leki były równie skuteczne w zapobieganiu zawałom serca i udarom mózgu.
Jeśli przyjmujesz chlortalidon, koniecznie porozmawiaj z lekarzem o regularnych badaniach krwi w celu monitorowania poziomu potasu i czynności nerek.
Opowieść o dwóch tabletkach moczopędnych
Przez dekady lekarze polegali na chlortalidonie jako skutecznym narzędziu w walce z wysokim ciśnieniem krwi. Jest on znany z tego, że utrzymuje się w organizmie dłużej niż inne leki moczopędne i jest uważany za najlepszy wybór w ochronie przed chorobami serca i udarem mózgu. Jednak inny podobny lek moczopędny, hydrochlorotiazyd, jest również szeroko stosowany i działa w podobny sposób. Aby sprawdzić, jak te dwa leki sprawdzają się w praktyce, naukowcy z Uniwersytetu Columbia przeanalizowali dokumentację medyczną ponad 730 000 osób leczonych z powodu nadciśnienia tętniczego przez 17 lat. Chcieli wiedzieć, czy jedno rozwiązanie jest rzeczywiście lepsze — lub bardziej ryzykowne — od drugiego.
