Moja gospodyni wyrzuciła moje rzeczy do śmieci i wyrzuciła mnie – następnego dnia sama wyciągnęła swoje rzeczy na krawężnik

To nie był nagły wypadek, ale chciałem się tym zająć, zanim stanie się katastrofą. W końcu tak robią odpowiedzialni dorośli, prawda? Rozwiązywać małe problemy, zanim staną się duże.

Siedziałem przy biurku, pochłonięty pracą nad arkuszami kalkulacyjnymi, przygotowując się do zbliżającej się prezentacji, gdy w przerwie na lunch postanowiłem zadzwonić do Amandy.

Telefon zadzwonił kilka razy zanim włączyła się poczta głosowa.

Cześć Amanda, tu Evie z mieszkania 2B. Moja pralka wydaje dziwne dźwięki. Czy mogłabyś poprosić kogoś, żeby zerknął? Dzięki!

Następnie wysłałem jej SMS-a z bardziej szczegółowym opisem hałasu.

Tylko w celach ilustracyjnych.

Tego dnia nie było żadnej odpowiedzi. Następnego dnia też nie.

Pod koniec tygodnia miałem tyle obowiązków, że osiągnęły poziom kryzysowy, a ja musiałem uczestniczyć w nadzwyczajnych naradach strategicznych, które trwały do ​​późnych godzin wieczornych.

Między chaosem w pracy a jedzeniem na wynos na biurku kompletnie zapomniałam o pralce. Po prostu unikałam jej używania, wrzucałam brudne pranie do koszy i obiecałam sobie, że zajmę się nią, jak tylko sytuacja się uspokoi.

Dopiero tydzień później otrzymałem wiadomość od Amandy.

Przyjdź za godzinę, żeby sprawdzić pralkę.

Spojrzałem na znacznik czasu. Była godzina 16:30. Nadal byłem w pracy i nie planowałem wychodzić przez kolejną godzinę.

„Jestem w pracy. Możemy się spotkać dziś wieczorem albo jutro?” – odpisałam.

Pojawiły się trzy kropki, potem zniknęły, a potem nic. Żadnej reakcji.

Tylko w celach ilustracyjnych.

Cudem moje spotkanie zostało odwołane i wróciłem do domu na czas. Kilka minut później usłyszałem pukanie do drzwi.

„To ja, Amanda” – zawołała, mocno uderzając kostkami palców w drewno. „Otwórzcie drzwi!”

„Chodź!” – zawołałem.

Amanda stała ze skrzyżowanymi ramionami i niecierpliwie stukała stopą.

„Nie mam całego dnia” – powiedziała na powitanie.

Weszła do środka bez słowa i skierowała się prosto do szafy na pościel, jakby wolała być gdziekolwiek indziej.

Tylko w celach ilustracyjnych.

Poszedłem za nią, czując się dziwnie winny, jakbym sprawił jej przykrość wadliwym urządzeniem.