Ujawnienie płci dziecka zamieniło się w koszmar, gdy mąż zostawił mnie z trójką dzieci – wtedy życie wymierzyło mi ostateczną sprawiedliwość

Jestem Jules, mam 35 lat. Jestem mamą Olivii, mojej sześcioletniej córki, i mam życzliwą, artystyczną duszę. Lyla, lat cztery, jest moim cieniem i śliczną przytulanką. A Everly, która miała prawie dwa lata, uczyła się konstruować najzabawniejsze zdania.

Mason, lat 37, i ja stworzyliśmy wspólne życie, a przynajmniej tak mi się wydawało. Zawsze marzył o dużej rodzinie, a kiedy dowiedziałam się, że znowu jestem w ciąży, jego radość była niemal dziecięca!

„Tym razem to musi być chłopiec, Jules.”

On był tym pomysłem zafascynowany. Mason był zafascynowany, a ja nie zauważyłem tego, dopóki nie było za późno.

Impreza z okazji ujawnienia płci dziecka była jego pomysłem. Nie przeszkadzało mi to zamieszanie, ale się zgodziłam. Dla niego.

Tort, który kupił na tę okazję, był idealny. Kolor kremu w środku zdradzał płeć dziecka.

Brakowało tylko Thomasa, ojca mojego męża.

Ale z perspektywy czasu żałuję, że nie przyszedł. Może ta noc nie potoczyłaby się tak źle.

Tego pamiętnego dnia staliśmy z mężem w rękach, gotowi pokroić tort.

Tylko w celach ilustracyjnych.

Pierwszy kawałek spadł na talerz.

Różowy.

Będziemy mieli kolejną dziewczynkę!

A potem Mason pękł.

„Żartujesz sobie?!” warknął.