Mój ośmioletni syn przyszedł do mnie ze łzami w oczach i powiedział: „Musisz zadzwonić na policję w sprawie mojej niani!”

Prowadzenie firmy i jednoczesne wychowywanie dziecka nie jest łatwe. Dlatego z mężem pomyśleliśmy, że zatrudnienie niani mogłoby pomóc naszej rodzinie. Początkowo wydawała się błogosławieństwem. Ale tej nocy, kiedy mój syn przyszedł do mnie z płaczem i błagał, żebym zadzwoniła na policję… wiedziałam, że coś jest nie tak.

Zapach świeżej kawy przywarł do moich ubrań, gdy zamykałam kawiarnię. Byłam właścicielką Beanz Bistro od sześciu miesięcy i wciąż nie mogłam uwierzyć, że jest nasza. Ta mała kawiarnia na rogu w centrum miasta była spełnieniem marzeń – takich, które wymagały 14-godzinnego dnia pracy i nieustannej uwagi.

Zachwycona bizneswoman | Źródło: Midjourney

Zachwycona bizneswoman | Źródło: Midjourney

„Idziesz do domu?” – zapytała mnie zza lady Diane, moja zastępczyni menedżera.

„Wreszcie” – odpowiedziałem, patrząc na zegarek. „Jay pewnie się zastanawia, gdzie jestem”.

„Jak się czuje nowa niania?”

Uśmiechnęłam się, czując ulgę na samą myśl. „Sabrina była dla mnie błogosławieństwem. Nie wiem, co byśmy bez niej zrobili”.

Droga do domu dała mi 15 cennych minut na przejście z roli właścicielki firmy do roli mamy. W wieku 32 lat żonglowanie obowiązkami nigdy nie wydawało się łatwiejsze. Kiedy Wilfred zasugerował zatrudnienie pomocy po otwarciu kawiarni, początkowo się opierałam. Nikt nie potrafił zająć się Jayem tak jak ja.

Kobieta w samochodzie | Źródło: Midjourney

Kobieta w samochodzie | Źródło: Midjourney

Ale Wilfred miał rację… potrzebowaliśmy pomocy.

„Jest dla nas idealna” – powiedział po rozmowie z Sabriną. „Jest inteligentna, studiuje biznes i kocha dzieci. Poza tym już pracuje na pół etatu w moim biurze, więc wiem, że jest odpowiedzialna”.

Kiedy wjechałem na nasz podjazd, skromny, dwupiętrowy dom, na który udało nam się zarobić, wyglądał spokojnie i kojąco w gasnącym świetle. W środku plecak Jaya wisiał schludnie na haczyku, a kuchnia była nieskazitelnie czysta – bez wątpienia dzięki Sabrinie.

„Jestem w domu!” zawołałem.

Pełna nadziei kobieta stoi w swojej kuchni | Źródło: Midjourney

Pełna nadziei kobieta stoi w swojej kuchni | Źródło: Midjourney

Mój ośmioletni synek wbiegł na korytarz w swojej ulubionej koszulce z dinozaurem, poplamionej czymś, co wyglądało na czekoladę. „Mamo!” krzyknął, rzucając mi się w ramiona.

Hej, chłopcze. Gdzie jest Sabrina?

„Wyszła, kiedy tata wrócił wcześniej”. Wziął mnie za rękę. „Czy możemy dziś wieczorem zjeść makaron z serem? Proszę?”

„Jasne. Czy tata jest w swoim biurze?”

Jay energicznie skinął głową i poprowadził mnie w stronę kuchni.

Szczęśliwy chłopiec patrzący na kogoś | Źródło: Midjourney

Szczęśliwy chłopiec patrzący na kogoś | Źródło: Midjourney

Później, gdy Jay się rozgościł, a Wilfred skończył pracę, zapadłam się w kanapę i zamknęłam oczy. Ta firma, ten dom i nasza rodzina… to było wszystko, czego kiedykolwiek pragnęłam. I to zmęczenie było tego warte.

„Wyglądasz dobrze” – powiedział Wilfred, siadając obok mnie. Jego dłoń odnalazła moją, ciepłą i znajomą.

„W jak najlepszym tego słowa znaczeniu. Jak minął ci dzień?”

„Dobrze. Zdałam egzamin. A, i wpadłam sprawdzić, jak się czuje Sabrina z Jayem. Świetnie jej z nim idzie”.

Skinęłam głową, opierając ją o jego ramię. „Mieliśmy szczęście, że ją znaleźliśmy”.

„To prawda. Naprawdę.”

Uśmiechnięty, odprężony mężczyzna | Źródło: Midjourney

Uśmiechnięty, odprężony mężczyzna | Źródło: Midjourney

Trzy tygodnie później, gdy siedziałem po łokcie w arkuszach inwentaryzacyjnych, zadzwonił telefon.

„Mówi dyrektor Winters. Jay źle się czuje. Czy ktoś mógłby po niego przyjechać?”

Dwadzieścia minut później znalazłem Jaya skulonego na krześle w gabinecie pielęgniarki szkolnej. Wyglądał na nieszczęśliwego, ale nie było na niego widać, że jest chory.

„Hej, kochanie” – powiedziałam, przyciskając dłoń do jego czoła. Nie ma gorączki. „Co się stało?”

Wzruszył ramionami, nie patrząc mi w oczy. „Chcę iść do domu”.