Mój mąż się wyprowadził, zostawiając mnie samą z trójką płaczących dzieci – ale to, co pilot zrobił chwilę później, nadal doprowadza mnie do płaczu

Przygotowanie do lotu

Kiedy pierwszy raz leciałam sama z trójką maluchów, myślałam, że jestem gotowa. Torba na pieluchy starannie spakowana, butelki napełnione, zabawki schowane w bagażu podręcznym i przekąski przygotowane na wypadek nagłego wypadku. Powtarzałam sobie:  Dasz radę. Jesteś ich matką. Kto inny?
Ale nic nie mogło mnie przygotować na to, co miało się wydarzyć na wysokości 9000 metrów.

Wybór mojego męża

Mój mąż i ja weszliśmy do samolotu z dwuletnią Emmą i naszymi sześciomiesięcznymi bliźniakami, Noahem i Grace. Od samego początku czuliśmy się przytłoczeni. Emma wierciła się na swoim miejscu, kopiąc stół, podczas gdy bliźniaki zaczęły się wiercić, a ich płacz stawał się coraz głośniejszy w ciasnej kabinie.
Tuż po starcie mój mąż pochylił się i wyszeptał: „Zamienię się z kimś miejscem. Potrzebuję tylko chwili odpoczynku”.
Zanim zdążyłam odpowiedzieć, przeszedł przez przejście na puste miejsce kilka rzędów dalej. Nagle zostałam sama z trójką niespokojnych dzieci, które tłoczyły się we wszystkich kierunkach.

Chaos w kabinie

Zobacz więcej na następnej stronie Reklamy