„Sześć minut bez bicia serca”: wstrząsające doświadczenie użytkownika Reddita podważa wszystkie nasze przekonania na temat życia po śmierci

Powrót do życia – ale za jaką cenę?

W drodze do szpitala ratownikom medycznym w końcu udało się przywrócić nastolatkowi funkcje życiowe. Jego serce znów zaczęło bić. Życie wróciło – ale osoba dzwoniąca nie była już taka sama.

Przez lata użytkownik przeszedł wiele operacji i teraz żyje z rozrusznikiem serca, który jest dla niego ciągłym przypomnieniem o tym spotkaniu ze śmiercią. Psychologicznie zmiana była jeszcze głębsza.

„Już nie dziękuję Bogu” – wyznał. „To, co zobaczyłem, nie było zbawieniem. To była trauma”.

Mówi się, że wiele doświadczeń bliskich śmierci wzmacnia przekonania religijne lub daje nadzieję. Doświadczenie tego autora miało odwrotny skutek: zniszczyło wiarę i zastąpiło ją czystym strachem.

Podzielony głos: sceptycy kontra wierzący

Nic dziwnego, że wątek na Reddicie jest pełen ożywionej dyskusji:

Sceptycy wskazują na medyczne wyjaśnienia – niedotlenienie, krótkotrwałą aktywność mózgu podczas resuscytacji, sny wywołane zmianami chemicznymi.
Zwolennicy teorii tłumaczą: „Trwało to sześć minut”. Twierdzą, że ten okres jest zbyt długi jak na sen i zbyt specyficzny jak na halucynację.

Jeden z użytkowników Reddita podsumował to tak: „Te sześć minut wydawało się dłuższe niż samo życie”.