Uwielbiamy te małe gry, w których trzeba znaleźć jakiś przedmiot lub dostrzec subtelny szczegół ukryty na obrazie. To świetna zabawa, szybka gra, a przede wszystkim… zaskakująca. Bo nasz mózg nie jest aparatem fotograficznym: filtruje, dopełnia, ignoruje to, co uważa za bezużyteczne. Efekt? Czasami zupełnie tracimy to, co jest tuż przed nami.
To zjawisko, dobrze znane neurobiologom, wyjaśnia, dlaczego niektóre iluzje są tak skuteczne w mediach społecznościowych. Prosta zmiana oświetlenia, dobrze dobrany kolor i nagle nic już nie widać.
Na tym viralowym zdjęciu duży, czarny labrador jest idealnie ukryty w kuchni. Jak to możliwe? Po prostu dzięki sprytnej grze cieni. Sierść psa podąża za ciemnymi kolorami podłogi i wtapia się w dywan.
W tym tkwi siła tej iluzji: w przeciwieństwie do klasycznych gier z ukrytymi przedmiotami, nic nie wydaje się nieistotne. Pies jest tam, leży spokojnie, jak każdy inny pies… Tylko nikt go nie widzi.
Wskazówki dotyczące rozpoznawania
Czy zdarzyło Ci się kiedyś patrzeć trzy razy i nic nie zauważyć? Nie panikuj, nie jesteś jedyny! Oto kilka wskazówek, które pomogą Ci to zauważyć:
Przeskanuj obraz w poszukiwaniu obszarów: Podziel zdjęcie w myślach na kwadraty i powoli obejrzyj każdą sekcję.
Szukaj jasnych punktów: czasami to lekko błyszczące oczy psa lub jaśniejszy fragment futra zdradzający jego obecność.
Obserwuj cienie: mogą one ujawnić kształt, zarys, ucho…
A przede wszystkim… wytrwaj! Moment, w którym w końcu to dostrzeżesz, jest równie satysfakcjonujący, jak znalezienie kluczy w przepastnej torebce.
Objawienie
Potrzebujesz trochę pomocy? Labrador leży spokojnie na czarnym dywanie pośrodku kuchni. Jego ciemne futro i przyćmione oświetlenie sprawiają, że idealnie wtapia się w otoczenie. Dopiero z bliska można dostrzec kontury jego pyska i odbicie oczu.
Kto raz to zobaczy, nie może nie obejrzeć tego ponownie!
To tylko pokazuje, że czasami to, czego szukamy, znajduje się tuż pod naszym nosem… albo pod stołem!
