
Uśmiechnięta kobieta w ciemnozielonym fartuchu | Źródło: Midjourney
Skinęłam głową, chociaż on już wychodził.
Gdy tylko drzwi się zamknęły, otrząsnęłam się ze wstydu i wróciłam do pracy. Nakryłam stół materiałowymi serwetkami, białymi świecami filarowymi i ciężkimi talerzami, których rzadko używaliśmy. Wciągnęłam w nozdrza zapach czosnku i pieczonego kurczaka, który wypełnił dom.
Zmniejszyłem nawet natężenie światła sufitowego.
W kuchni unosił się niesamowity zapach – czegoś żywego i złocistego, korzennego i powolnego. Nie chodziło o to, żeby ją zaimponować … ale o stworzenie chwili komfortu i uwagi .

Stół nakryty dla dwojga | Źródło: Midjourney
Kiedy Neil dyskretnie wrócił, akurat gdy zapalałem świece, niemal zapomniałem o szczotce do czyszczenia butów, którą zabrałem wcześniej.
Słyszałem, jak jego klucze wpadają do miski przy drzwiach, cichy odgłos jego butów na dywanie i westchnienie, jakie wydawał za każdym razem, gdy wchodził.
Uśmiechnęłam się do siebie i czekałam na „Wow, Iris”. Albo na pocałunek. Albo po prostu na wdzięczną ciszę.
Zamiast tego usłyszałem, jak idzie do kuchni i otwiera pokrywę kosza na śmieci.

Klucze w misce na stoliku w korytarzu | Źródło: Midjourney
Potem delikatny, mokry ślizg czegoś ciężkiego.
Pobiegłam do kuchni. Neil zeskrobywał smażonego kurczaka jedną z moich silikonowych szpatułek do kosza.
„Co robisz?!” Zamarłam.
„Zbyt długo go nie było, Iris” – powiedział bez mrugnięcia okiem.
Mój mąż zamknął pokrywę kosza na śmieci, osuszył ręce i poszedł do salonu.

Mężczyzna stoi w kuchni | Źródło: Midjourney
„Później mi podziękujesz” – powiedział, biorąc pilota i przełączając kanały, jakby to był normalny wieczór.
Stałem w kuchni, wciąż trzymając się krawędzi blatu, wpatrując się w stalowy kosz na śmieci, jakbym przed chwilą widział, jak ktoś wrzucił do niego moją obrączkę ślubną.
Kurczak leżał na samym dnie, na wpół zakopany w miskach i ręcznikach papierowych, lśniący od oliwy i rozmarynu. Wyglądał… idealnie .

Pieczony kurczak wrzucony do stalowego kosza na śmieci | Źródło: Midjourney
Poszedłem za Neilem do salonu, a w moim głosie słychać było coś pomiędzy niedowierzaniem a gniewem.
„Neil” – powiedziałem, starając się zachować spokój. „Proszę, powiedz mi, że żartujesz. Powiedz, że właśnie nie wyrzuciłeś obiadu ”.
Spojrzał na mnie, jakbym to ja zachowywała się dramatycznie i nierozsądnie. W ciągu naszego małżeństwa nauczyłam się nienawidzić tego spojrzenia.
„Iris, kurczak stał na blacie przez dwanaście minut, zanim włożyłaś go do piekarnika. Byłam jeszcze w domu. Siedziałam w jadalni, przygotowując się do spotkania. Nastawiłam budzik, kiedy wyjęłaś surowego kurczaka z lodówki”.

Wściekły mężczyzna siedzi na sofie | Źródło: Midjourney
„Co?” zapytałem, marszcząc brwi. „Zmierzyłeś czas?”
„Już ci mówiłem” – powiedział z głębokim westchnieniem. „Rozsądny czas na wypuszczenie kurczaków na zewnątrz to dziesięć minut. Dłużej jest niebezpiecznie. Masz szczęście, że to zauważyłem, Iris”.
Wiedziałem, że to nie jest niebezpieczne, ale wiedziałem też, że lepiej nie wdawać się w dyskusję.
„Szczęściarz?” – mój głos się łamie. „Spędziłam godziny przygotowując ten posiłek, Neil. Mówiłam ci, że robię coś wyjątkowego! Co się dzieje z kurczakiem, który za długo stał na zewnątrz?! Nie stał na słońcu, Neil. Stał tutaj, na blacie, kiedy go przygotowywałam.”

Wściekła kobieta patrzy w dół | Źródło: Midjourney
„Nie sądziłem, że mówisz poważnie o kolacji” – powiedział, wzruszając ramionami.
Spojrzałam na swoje dłonie, wciąż trochę lepkie od czosnku i skórki cytryny, a potem odwróciłam się do niego, który leżał tam zadowolony z siebie, niewzruszony ruiną, jaką właśnie spowodował z moich wysiłków i z mojego dnia.
On wciąż spokojnie przeglądał Netflixa i wtedy mnie olśniło.

Ekran telewizora z uruchomionym Netflixem | Źródło: Pexels
Wtedy zrozumiałem, że nie mogę dłużej tak żyć.
Wziąłem telefon i zamówiłem dodatkową pizzę z serem.
Następnego ranka usiadłam przy stole w jadalni z otwartym laptopem, obok mnie leżał niedojedzony kawałek zimnej pizzy i złożyłam pozew o rozwód.
Nie było w tym nic dramatycznego. Nie płakałam, nie trzęsłam się, nie biegałam po domu, pakując walizki. Po prostu napisałam wiadomość do mojego prawnika.
