Za wysoką, żelazną bramą posiadłości Callaway, gdzie żyrandole lśniły niczym gwiazdy, a cisza była oznaką autorytetu, zbierała się burza.
Ethan Callaway, dziedzic wartego miliardy dolarów imperium, udał się tego ranka na posiedzenie zarządu, zostawiając dwie kobiety, które nie mogłyby się bardziej różnić:
swoją wyrafinowaną, choć hałaśliwą, narzeczoną, Reginę Ward, i swoją łagodną, starzejącą się matkę, Clarę Callaway.
A w tle, jak zwykle, niezauważona, poruszała się Maya Williams, młoda pokojówka o spokojnych oczach i sercu pełnym siły.
To, co wydarzyło się tamtego popołudnia, zburzyło mury przywilejów i pokazało, co naprawdę oznacza szlachetność.
Iskra okrucieństwa.
Wszystko zaczęło się od nieporozumienia – drobnego, nic nieznaczącego, jak wszystkie te, które wywołują wojny.
Klara łagodnie upomniała Reginę, by szanowała rodzinne tradycje podczas zbliżającej się kolacji zaręczynowej.
Ale Regina, przyzwyczajona do stawiania na swoim, zareagowała gniewnie.
„Myślisz, że nadal możesz mi mówić, jak mam się zachowywać, staruszko?” syknęła.
Maya zamarła w drzwiach. Zobaczyła, że Clara drgnęła, a jej słabe dłonie zadrżały na podłokietniku.
„Pani Regina, proszę…” – wyszeptała Maya, ostrożnie robiąc krok naprzód. „Pani Callaway źle się czuje…”
Zanim zdążyła dokończyć zdanie, Regina odwróciła się z błyszczącymi oczami.
„Nie waż się do mnie odzywać, sługo!” krzyknęła tak ostro, że dotknęła szyby.
A potem padły słowa, które uciszyły nawet tykający zegar na ścianie:
„Myślisz, że czarna pokojówka ma prawo mnie dotykać?”
Popchnęła Mayę tak mocno, że młoda kobieta upadła na stolik kawowy.
Taca z filiżankami roztrzaskała się o marmurową podłogę – dźwięk przypominał krzyk.
